I rzeczywiście, gdyby spojrzeć na stulecie historii Polski zawarte pomiędzy 1768, a 1864 rokiem, a zatem ramami czasowymi wyznaczonymi przez Konfederację Barską i Powstanie Styczniowe, wspomniana przez wybitnego historyka febra, porównana do nieuleczalnej choroby, powtarzała się z zegarmistrzowską niemal regularnością; wojna z Rosją w 1792 roku i dwa la ta później Insurekcja Kościuszkowska, tzw. pierwsza wojna polska 1807 roku z udziałem Napoleona zakończona powstaniem Księstwa Warszawskiego (upadło wraz z cesarzem Francuzów), Powstanie Listopadowe 1830 – 1831 roku, a do tego  skierowane przeciwko Prusom Powstanie Wielkopolskie 1848 roku. Ten ciąg gwałtownych i krwawych rebelii uzasadnia również opinię wyrażoną przez Maurycego Mochnackiego, iż w omawianym okresie Polska pozostawała w ciągłym powstaniu. W konfrontacji z potęgą carskiego imperium wszystkie zrywy zbrojne zakończyły się niepowodzeniem, zgniecione bezwzględnie buciorami rosyjskich sołdatów. Jednakże jedno z nich, to, któremu poświęcona jest niniejsza książka, zdaniem dużej liczby historyków, wojskowych i polityków miało realne szanse zakończyć się w zupełnie inny sposób.

Spójrzmy zatem na panoramę wydarzeń sprzed 190 lat i oceńmy, czy militarna klęska była wpisana w los Polaków, czy raczej oni sami z różnych przyczyn, często niezależnych od przeciwnika, nie potrafili wyciągnąć ręki po leżące w ich zasięgu zwycięstwo.

O ile ofensywa wiosenna i kolejne zwycięstwa pod Wawrem, Dębem Wielkim, Iganiami spowodowały falę euforii nie tylko w Polsce, ale również w wielu krajach europejskich, to późniejsze niepowodzenia na Wołyniu, Litwie, podczas wyprawy przeciwko carskim gwardiom i bitwie pod Ostrołęką poważnie wystudziły nastroje. Wyczuwano, że najlepszy moment do zadania decydującego ciosu przeminął.

Po polskiej stronie mało kto zdawał sobie jednak sprawę, w jak fatalny sposób odbierany jest dotychczasowy przebieg wojny na dworze carskim i w rosyjskim społeczeństwie. I w jak wielkich kłopotach, nie tylko z powodu niepowodzeń na froncie, znalazł się przeciwnik. Car miał się czym zamartwiać. Jak napisał Jerzy Łojek, „W lipcu 1831 roku sytuacja na froncie polskim wydawała się z petersburskiej perspektywy jak najgorsza […] Rzeczywiście, wiosną i latem 1831 roku położenie Mikołaja I, a właściwie położenie całej Rosji, było zgoła rozpaczliwe”. To mocne słowa i wielu historyków się z nimi zapewne nie zgodzi, ale nawet jeśli ostatnie z nich zastąpimy innym, zawierającym mniej kategoryczną ocenę przymiotnikiem, nie zmieni to faktu, iż sytuacja Cesarstwa i jego władcy w omawianym okresie była mocno skomplikowana.