Napoleoński amok Polaków
Fragment książki
W dniu 18 października walka rozpoczęła się z samego rana uderzeniem na pozycje zajmowane przez oddziały Poniatowskiego w rejonie Dölitz nad Pleissą. Pod jego komendą pozostawało około 10 000 żołnierzy z różnych jednostek. Ich trzon stanowili Polacy. Wydawało się, iż tego dnia walczyli z jeszcze większym heroizmem i pogardą śmierci, niż wcześniej. Z rozpaczliwą determinacją uczepili się ryglującej pozycje obronne wsi Probstheidy, wokół której rosły zwały trupów. Z nieodległego wzniesienia nazwanego później Wzgórzem Monarchów ich bój obserwowali Franciszek I, Fryderyk Wilhelm III i Aleksander I. Ciekawe, co w tamtym momencie myślał przyszły król Polaków, patrząc na ich rzedniejące szeregi i podziwiając mimowolnie niezłomną żołnierską postawę? Pod wieczór w VIII. Korpusie zostało ich zaledwie 800. Zaś na nocnej odprawie Napoleon, który doszedł do wniosku, że dalsze przeciąganie walki w zaistniałej sytuacji może spowodować zagładę armii i postanowił się wycofać, nakazał księciu na ich czele bronić nazajutrz południowych przedmieść Lipska.