Napoleoński amok Polaków
Fragment książki
Batalia nazwana bez przesady „bitwą narodów” trwała od 16 do 19 października. Pierwszego dnia siły Wielkiej Armii nieznacznie ustępowały liczbą przeciwnikowi, ale Napoleon nie zdołał rozbić wojsk Schwarzenberga. Zadał im bolesne straty, które jednak lada moment mogły być uzupełnione, sam natomiast nie posiadał rezerw. Polacy walczyli na prawym skrzydle, na kilometrowym odcinku pomiędzy Connewitz i wsią Markkleeberg, osłaniając drogę do Lipska. Atakowało ich niemal 20 000 Prusaków, Rosjan i Austriaków. Jazda Sokolnickiego, dziesięciokrotnie mniej liczna, błyskawicznymi szarżami rozbijała kolejne ataki. Strzelcy konni z 1. pułku zagarnęli do niewoli 600 Prusaków, a ułani z 3. i 6. pułku, zalewie 800 ludzi, dziewięciokrotnie rzucali się do przeciwnatarć przeciwko masom nieprzyjacielskiej piechoty. Już pod wieczór, wsparci przez starą gwardię, Polacy zmierzyli się z korpusem generała Merveldta i wzięli go do niewoli wraz z 1200 żołnierzami. Tego dnia na usianym trupami pobojowisku Poniatowski został mianowany marszałkiem Francji.
Zapewne w innych okolicznościach zrobiłoby to na nim wielkie wrażenie. Po całodziennym morderczym boju, czując śmiertelne znużenie i czując nadchodzącą nieubłaganie klęskę, nie tylko w toczącej się bitwie, ale także wszystkich nadziei związanych z Napoleonem, przyjął zaszczyt z widoczną obojętnością. Inaczej potraktowali go żołnierze. Głośne okrzyki i wiwaty na cześć księcia i cesarza stały się powodem dramatu; po nieprzyjacielskiej stronie pomyślano, iż Napoleon wizytuje pozycje Polaków i w ich stronę poleciały pociski artyleryjskie.