Kochał życie i przyjemności. Zawsze uwielbiały go kobiety, zaś on nie stronił od głośnych romansów i obyczajowych skandali. Bliscy nazwali go Pepim, a on bardzo długo zachowywał się jak niedojrzały, pozbawiony większych ambicji młodzieniec. Żołnierze pokochali go dopiero podczas bitwy raszyńskiej z Austriakami w 1809 roku, kiedy z karabinem w ręku i fajką w ustach, jak na defiladzie poprowadził ich wąską groblą na wroga nic sobie nie robiąc z gradu padających wokół kul. Nieśmiertelną sławę zdobył cztery lata później w czasie „bitwy narodów” pod Lipskiem. Jej trzeciego dnia u boku Napoleona pozostał już tylko jeden wierny i niezłomny sojusznik – Polacy. Dowodzący nimi książę Józef Poniatowski krótko przed śmiercią miał wypowiedzieć słowa: Bóg mi powierzył honor Polaków, Bogu tylko go oddam. Wyszły z ust człowieka, który jeszcze kilkanaście lat wcześniej uchodził za utracjusza, bezideowego bawidamka, gorszyciela młodzieży i dandysa nurzającego się w przyjemnościach, za nic mającego los ojczyzny. Niezwykła przemiana postawiła go w jednym szeregu z największymi bohaterami w dziejach Polski, a śmierć w nurtach Elstery dodała mu heroicznego nimbu.